„Diagnoza”: Jestem niespokojną matką

Cześć dziewczyny. Mam na imię Svetlana. Dziś opowiem swoją historię o tym, jak stałem się niespokojną mamą. Co spowodowało, że uratowałem moje dziecko przed ludźmi, miejscami publicznymi, transportem, innymi dziećmi itp. Co robię, aby zmaksymalizować bezpieczeństwo mojego syna przed zagrożeniami.

Zawsze mnie bawiły matki, które kąpią dzieci w wodzie o temperaturze co najmniej 40 stopni, zakładają ciepłe swetry z czapkami w temperaturze +25 i leczą zwykłe ARI antybiotykami. Przy filiżance herbaty mój przyjaciel i ja często potępialiśmy takie kobiety i uśmiechając się, mówiliśmy: „Mama dorośnie jak mały syn”. Tak myślałem, dopóki nie urodziłem.

niespokojna matka

Kiedyś coś złego przydarzyło się mojemu dziecku. Po 3 miesiącach dziecko zachorowało. Lekarz przepisał nam proszek, który musiał zostać rozcieńczony wodą. Zrobiłem wszystko zgodnie z instrukcjami. Położyła strzykawkę za policzkiem, podniosła głowę i zaczęła wlewać lekarstwo. W tym momencie dziecko gwałtownie wciągnęło powietrze i ... przestało oddychać. W domu nie było nikogo. Zrozumiałem, że karetka nie zdąży się tam dostać, ale wciąż dzwoniłem, kilkakrotnie histerycznie krzycząc do telefonu: „Proszę, szybciej, on umiera”. Kiedy zobaczyłem, że twarz syna robi się niebieska, zdałem sobie sprawę, że to już koniec.

Nagle przypomniałem sobie słowa doktora Komarowskiego: „Lepiej zrobić coś niż nic”. W mojej głowie pojawił się fragment jednego z jego programów. Evgeny Olegovich powiedział, co robić podczas uduszenia. W jednej chwili złapała syna, położyła go na kolanie, obróciła na brzuch, pochylając głowę, i zaczęła uderzać dłonią po plecach. A oto i oto !!! Dziecko zakaszlało i zaczęło oddychać.

Sanitariusz, który przybył, potwierdził, że wszystko się udało. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że śmierć zawsze towarzyszy nam, a każdy błąd rodziców może doprowadzić do tragedii - najgorszej tragedii - śmierci dziecka. Z takimi myślami zacząłem żyć nieustannie. Lęk nie opuścił mnie przez minutę.

Oto jak się to objawiło:

  • Nigdy nie zostawiam mojego syna bez opieki podczas gier. Jeśli chcesz coś ugotować, ale nikogo nie ma w domu, kładę dziecko na krzesełku.
  • Nasza rodzina rzadko przebywa w miejscach publicznych. Jeśli naprawdę tego potrzebujesz, to przede wszystkim w supermarketach myślę o wyjściach awaryjnych, które będą potrzebne podczas klęski żywiołowej, pożaru, a dopiero potem o zakupach.
  • W transporcie publicznym mam również obsesyjne myśli o tym, że zawsze jest pedofil, psychopata, osoba sprzedająca dzieci itp. Zawsze noszę w torebce pojemnik z aerozolem i jadę dziesiątą drogą, która wydaje mi się podejrzana. Ponadto stale myślę, że dziecko może zarazić się wirusem lub jakąś infekcją w tłumie.
  • Największy strach polega na tym, że moje dziecko może się zgubić. Dlatego na ubraniach syna zawsze jest metka z jego imieniem, moim numerem telefonu. A numer grupy wyszukiwania Lisa Alert jest na pierwszym miejscu w moim notatniku.
  • Kiedy stoimy z synem na przejściu dla pieszych, zawsze rozglądam się i sprawdzam, czy jakiś samochód jedzie w naszym kierunku. Zastanawiam się nad najdrobniejszym szczegółem, gdzie zabrać wózek na wypadek, gdyby samochód jechał bezpośrednio do nas.
  • Jestem również bardzo ostrożny podczas jazdy. Żadnych manewrów, ruch na czerwonym świetle. Maksymalna odległość, minimalna prędkość - to moje motto podczas prowadzenia samochodu.
  • Dziecko je również pod nadzorem. Ma już 1,5 roku. Ale, jak poprzednio, nie daję mu żadnych krakersów, dużych kawałków, posiekanych owoców, warzyw. Zamiast mięsa gotuję mojego syna suflet, klopsiki, klopsiki. Karmię tylko naturalnymi produktami. Cukier, sól nie jest dodawana.
  • Ciągle powtarzam w myślach procedurę resuscytacji krążeniowej i płucnej. W końcu niebezpieczeństwo może czekać w dowolnym miejscu, a nawet pod nadzorem rodziców. Kupiłem odpowiednią literaturę. Planuję zrobić mały plakat i powiesić go na ścianie.
  • Wszystkie ostre przedmioty, noże, nożyczki, igły znajdują się na wysokości. Półki pod zamkiem przymocowane do ściany. Gumowe łaty obnoszą się na rogach, korki w oknach.
  • Z innymi dziećmi syn rzadko się bawi. Nie pozwalam mu chodzić na plac zabaw, zwłaszcza w piaskownicy - zbiór odchodów kotów, robaków i innych niespodzianek. Jeśli jakieś dziecko kaszle w pobliżu, natychmiast zabieram syna i idę w inne miejsce. Zawsze rozglądam się po terytorium, na którym bawi się dziecko, w poszukiwaniu fragmentów, strzykawek, psów.
  • Dom ma szwedzką ścianę, na podłodze układana jest miękka mata. Na skuterze i rurze syn jeździ w nakolannikach, łokciach i kasku.
  • Kiedy dziecko dostaje ARI, latam bez niepotrzebnych leków. Jeśli rozwinie się infekcja bakteryjna, nigdy nie żałuję pieniędzy na płatne kliniki i badania laboratoryjne. Prawie nigdy nie liczę na korzystny wynik. Zawsze przewijam najgorsze opcje w mojej głowie.
  • Patrzę na inne dzieci i porównuję je z moimi. Na przykład syn nie mówił po 1 roku i 4 miesiącach. Molestowałem lekarzy pytaniem: „Może to autyzm?”. Ale szósty neurolog kazał mi zostawić zdrowe dziecko w spokoju i leczyć moje nerwy.

Nigdy nie pokazuję synowi, że chronię i martwię się o jego bezpieczeństwo i zdrowie. Nie jestem jednym z tych, którzy nieustannie krzyczą: „Nie biegaj, bo inaczej upadniesz”, „Nie dotykaj, inaczej się skaleczysz” itp.

Oczywiście staram się popracować nad sobą, ale zawodzą. Co najmniej 3 myśli dziennie przemykają mi przez głowę o wypadkach, strasznych ludziach, tragediach, nieszczęściach, czekając wszędzie na moje dziecko.

Ale nadal jestem pewien, że wolałbym się martwić, niż przez całe życie cierpieć z powodu moich błędów.

Czytamy również:

Niespokojna matka. Zespół lękowo-depresyjny

Podziel się z przyjaciółmi
kid.htgetrid.com/pl/
Dodaj komentarz

Dla mamy

Dla taty

Zabawki